Na Zapiecku

Gdy coraz dalej słońce od zenitu,
kiedy śródmiejski ruch zwolna ustaje,
wiotczeją szumy gwarnych godzin szczytu
i pustoszeją stłoczone tramwaje,

licznych przechodniów żywiołowa fala,
nurtem spokojnym jak w nizinnej rzece,
rzednieje, zwalnia, kurczy się, oddala,
gościnne progi otwiera Zapiecek.

Słońce postacie w długi cień przystraja,
pani Barbara lat ubiegłych wzorem,
zaprasza gości na kolejny wtorek,
za stołem siada podróżnik lub bajarz.

Paruje kawa oraz płoną świece,
rodzinne ciepło, pachnie świeżym chlebem,
w tle cicho mruczą piekarnicze piece,
świat wypełniony poezją i śpiewem.

Muzyk, poeta co słodzi i miesza,
przy filiżance kawy lub herbaty,
przeplata wiersze, nastroje, klimaty,
na drzewku listek kolejny zawiesza.

Dziękujmy Basi za tych lat piętnaście
w których świat sztuki z przyjaźnią się splatał,
żyjcie nadzieją i ducha nie gaście,
niech trwa Zapiecek przez kolejne lata.
Gorzów Wlkp. 15.04.2016 r.






* * *